Ten z poniedziałkową środą

Hej dzieciaki! 🙂

Nie wiem jak Wy, ale ja dziś miałam typowo „polski poniedziałek” – tylko że w środę! Obudziłam się z przekonaniem, że to początek tygodnia, i mimo że po chwili dotarło do mnie, że jednak mamy środek, to i tak przez cały dzień czułam się jak w poniedziałek. I weź tu zrozum człowieka! 😀

Poranek z kawą i „Miłość jest ślepa”

Tomek ma teraz popołudniowe zmiany, więc rano jest w domu. Dziś wstałam wcześniej – przed ósmą. Może faktycznie ten cukier zaczyna się stabilizować po powrocie do leków? Nie zapeszam, bo i tak później ucięłam sobie drzemkę.

Wstałam, nakarmiłam burki, zrobiłam kawę (a właśnie – trzeba zamówić nową!) i usiedliśmy z Tomkiem przed telewizorem. Oglądaliśmy „Miłość jest ślepa” – wersję francuską, a ja aktualnie nadrabiam meksykańską 😀

Wyprawa po zakupy i apteczna przygoda

Koło 9:30 stwierdziłam, że dość tego siedzenia – czas na zakupy i aptekę. No i poszło… W aptece zeszło mi się dłużej niż planowałam, bo Pani farmaceutka działała w trybie slow motion. Poprosiłam o igły insulinowe, a Pani zniknęła na 5 minut i wróciła… ze zwykłymi igłami do strzykawki. Dopiero po dwóch próbach zrozumiała, o co mi chodzi

Po zakupach wróciliśmy do domu. Ja zakopałam się pod kocykiem, a moje futrzaki już doskonale wiedzą, co to oznacza. Ricardo przy mnie, Santiago (młody) co chwilę podbiega dać buzi, Leo leży na mnie, a Javier – oczywiście w nogach, ale tylko jeśli mam zgięte kolana, bo inaczej to nie łaska! 😀

Nie wiem, czy spałam godzinę czy dwie, ale nawet nie pamiętam, kiedy Tomek wyszedł do pracy.

Operacja: włosy

Po południu wstałam i przypomniało mi się, że przyszła paczka ze specyfikiem do nanoplastii włosów. Wczoraj wyszedł mi kolor praktycznie czarny – taki turbo ciemny, aż nienaturalny, więc dziś postanowiłam go lekko „złamać”. Na chwilę potraktowałam włosy rozjaśniaczem, a potem użyłam tonera w kolorze czekolady (tak, wszystko to zmieściłam w moich 42 m²).

Zabieg nanoplastii trwał ok. 2,5 godziny – trochę roboty było, ale efekt? Włosy są prostsze i bardziej błyszczące 

Potem pomyślałam o doczepianych włosach – w końcu kosztowały niemało! Kolor się różnił od moich, więc sięgnęłam po poprzednią farbę i, cytując mojego fryzjera: „Farbą można rozjaśnić włosy o dwa tony”. Spróbowałam – i słuchajcie, udało się! 
Naturalne i doczepiane włosy mają teraz identyczny kolor – ciemna czekolada! Teraz naprawdę wyglądają jak moje własne, a nie jak doklejone „ch** wie skąd”

Wieczorne przeboje

Dzień minął całkiem dobrze – oprócz chronicznego zmęczenia czułam się w porządku. Posprzątałam szuflady w łazience, ogarnęłam psy, zrobiłam zabieg odchudzający…
Ale wieczorem, jakieś 45 minut temu, dopadły mnie potworne nudności. Wzięłam Ondansetron – nic. Dopiero po drugiej tabletce odpuściło. Temperatura dziś z tych niższych, bo tylko 38,0°C.

Na koniec dnia zrobiłam sobie maseczkę na twarz i padam.

Coś na dobranoc

Skończyłam książkę „Tajemnice Auschwitz” – bardzo polecam, czy to do przeczytania, czy do przesłuchania. Dziś poszukam czegoś nowego, już z łóżka. Zresztą to nasz codzienny rytuał – jak ścielę łóżko i ściągam poduchy, młody wskakuje i zaczyna się zabawa. Taki słodki, a taki mały diabełek

Kończę na dziś – trzymajcie się psychicznie i fizycznie, bo kto podbije świat, jak nie my?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *