Ten z kurierami

Czwartek, czyli dzień, w którym sen postanowił się ze mnie ponabijać.

Obudziłam się o 2:30, bo mój mózg najwyraźniej pomyślał, że to świetna pora, żeby rozpocząć dzień. Spojrzałam w sufit, pomyślałam „nie”, po czym o 3:30 powtórka z rozrywki — jakby ktoś w głowie miał budzik złośliwości, poszłam do łazienki i z powrotem do łóżka. Potem jeszcze o 6:30, a o 7:00 mój organizm uznał, że dalsze próby spania to już farsa, więc mogę równie dobrze się poddać. Przeciągnęłam się jak kot, który ma w nosie wszystko, poleżałam jeszcze dla pozoru, że odpoczywam, i w końcu około 7:20 wstałam, żeby rozpocząć ten wspaniały dzień z niedoborem snu i nadmiarem ironii.

Zaczęłam tworzyć swój „niepublikowany album” – czyli oficjalne muzeum moich telefonicznych zdjęć, tych, które nigdy nie ujrzały światła Instagrama. To będzie wystawa pod tytułem „Moje życie bez filtra i sensu” – z opisami, emocjami i prawdopodobnie z kotem w tle, który zawsze wchodzi w kadr.

8:20 postanowiłam, że czas obudzić Tomka. Nie dlatego, że chciałam, ale dlatego, że ktoś musi ze mną cierpieć w tym dniu. Po kawie, której aromat był jedynym powodem, dla którego nie zrezygnowałam z życia, wyruszyliśmy do Auchan. Tam klasyka – Hebe: maseczki na twarz, skarpetki regenerujące do stóp (bo czemu nie wyglądać jak obiekt badawczy NASA, kiedy ma się wolny dzień). Potem zakupy jedzeniowe, a na deser – zwrot kurtki zimowej. Rozmiar S okazał się dla mnie zbyt optymistyczny, ale na szczęście przyszła już XS – nadal za duża, czyli klasyka: w sklepie wyglądasz jak modelka, w domu jak w namiocie survivalowym.

Kurtka Tomka? Oczywiście, lepsza od mojej. Bo czemu by życie nie mogło przypomnieć mi subtelnie, że zawsze można mieć gorzej.

Wróciliśmy, a pod drzwiami czekały już dwie paczki – bo zostawiłam kartkę dla kuriera z napisem „Proszę zostawić pod drzwiami, nie boję się złodziei, tylko ludzi.” W środku – nasze kurtki i moja sukienka na kolację. Tak, planuję wyciągnąć Tomka na romantyczny wieczór, o ile restauracje będą otwarte w Wszystkich Świętych. W sumie… jakby nie były, to może zjemy coś w samochodzie pod cmentarzem – klimat gwarantowany, świeczki zapewnione.

W drugiej paczce – ubranka dla psów, bo nawet one muszą wyglądać lepiej ode mnie. A jak już o estetyce mowa – kupiłam pierścionek z takim samym wzorem, jak mój tatuaż na nodze. Idealny symbol: podwójna pamiątka i podwójna decyzja, której nie można cofnąć.

Wczoraj przyszły też fotoksiążki – ręcznie podpisane, z komentarzami, które po latach będą albo wzruszające, albo kompletnie niezrozumiałe. A dziś dotarła umywalka z lastryko do nowego mieszkania – piękna, minimalistyczna i zapewne pierwsza rzecz, którą tam zamontuję, bo przecież nic nie mówi „dorosłość” tak jak własna umywalka i organizer na długopisy- designerki, inny od wszystkich, idealny do nowego wnętrza :).

Po tej całej epopei zakupowo-logistycznej, postanowiłam nic nie robić. Leżę pod kocem, wyglądam jak burrito z egzystencjalnym kryzysem i nawet nie mam siły kleić zdjęć. Tomek jak zwykle gra na komputerze – jego pasja, moja zagadka. Ja nie wiem, jak można spędzić pół życia, klikając w piksele. Ale niech ma, każdy ma swoje hobby – ja mam koc i kawę.

Wysłałam go po płaszczyk do pralni, bo mam włosy w odżywce i nie pójdę z mokrą głową. Choć szczerze mówiąc, pada, więc może to byłby po prostu naturalny look: deszczowa nimfa z depresją.

Jak się ogarnę, to pewnie coś zamówimy na obiad. Tomek ma swoje jedzenie, ja jak zwykle nie – więc znowu skończy się pizzą, której nikt nie chciał, ale wszyscy zjedli. Potem może coś powyklejam, bo w końcu mam do tego „artystyczne zacięcie” i tonę papierów, które czekają, aż je w końcu ruszę.

A teraz – koniec raportu z frontu życia codziennego.
Idę dalej udawać, że odpoczywam, podczas gdy w głowie układam listę rzeczy, których nie zrobię.

Życzę wszystkim udanego końca tygodnia – niech wasz sen będzie dłuższy niż mój, kawa mocniejsza niż wasze nerwy, a paczki zawsze trafiają pod drzwi, nie do sąsiada.

Aaaaa zapomniałam Wam powiedzieć, że umówiłam się do pulmunolożki i do rodzinnego, tak że koniec z udawaniem zdrowiutkiej idę się przebadać jaki mam rodzaj choroby śródmiąższowej płuc :).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *