Ten ze snem (1 minuta czytania)

„Różowa Land Cruiserka i Cienie Przeszłości”

W nocy miałam sen, który wyglądał jak wyjęty z jakiejś psychodelicznej telenoweli z przyszłości. Nie byłam sobą – byłam jakąś przerysowaną wersją siebie. Miało być pięknie – urodziny, osiemnastka albo dwudziestka pierwsza, nie pamiętam. Ale nie dało się zapomnieć różowej Toyoty Land Cruiser w wersji premium, wręczonej w plenerze – pompatycznie, prawie jak scena z amerykańskiego reality show.

Wokół basenu rozstawiono stanowiska „numer 1”, każde odpowiadało konkretnym osobom – jakby każda z nich była w centrum własnej narracji. A ja? Wyglądałam jak pomarańczowa karikatura siebie: wytapirowana, przesadzona, zła. Złośliwość była na topie, a największa afera – skierowana przeciw chłopakowi, którego sama zaprosiłam jako gościa honorowego.

On się zemścił. Najpierw w recenzjach z imprezy, potem w jakiejś dziwnej prasowej relacji – jakby to było wydarzenie społeczne roku. A potem sen się cofnął. Dostałam drugą szansę, próbowałam wszystko naprawić… ale i tak obudził mnie wrzask ojca, który – nie będąc sobą – krzyczał na ludzi przechodzących obok i komentujących nas jak postaci z taniego tabloidu.

Nie byłam sobą. I pomyślałam, że nie chcę, żeby taka wersja mnie w ogóle istniała – nawet we śnie.

Ale to nie był tylko sen. To była przestroga. Ktoś mi bliski też celebrował życie od złej strony – od dupy strony. I właśnie zrozumiałam, co w tym wszystkim było nie tak.

Koszmar zapisany. Ale z morałem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *