Niedziela pod kocem, czyli o planach, które nie wypaliły (i o nowych marzeniach)
Hej kochani!
Dziś miała być aktywna, przyjemna niedziela – spacer po lesie z chłopakami, wieczorna kolacja, trochę świeżego powietrza i reset przed nowym tygodniem. A jak wyszło? No cóż… życie znów pokazało, że potrafi mieć inne plany niż my.
Obudziliśmy się koło 8. Nie czułam się szczególnie śpiąca, więc od razu wstałam, poprosiłam o kawę (bo dzień bez kawy to dzień stracony!) i przez chwilę wszystko było okej. Tomek poszedł na piłkę, a ja – z czystego lenistwa i odrobiny potrzeby ciepła – zawinęłam się jeszcze raz w koc. I wtedy zaczęło się coś dziać. Ból brzucha, mdłości, totalne rozbicie… Wzięłam Ondansetron, ale niestety nie pomógł tak, jak bym chciała. Skończyło się na tym, że reszta planów dnia poszła w łazienkę – dosłownie.
Mieliśmy iść do lasu, potem na kolację, ale wiadomo – jak zdrowie mówi „stop”, to nie ma dyskusji. Wzięłam kilka leków, trochę odpoczęłam i na szczęście czuję się lepiej, choć nie na tyle, by ruszać się z domu. Taki dramat domowej rzeczywistości, kiedy wszystko zaplanowane, a tu organizm mówi: „dzisiaj odpoczywasz, koniec i kropka”.

Wczoraj – trochę o książkach i historii
Wracając do wczoraj – posiedziałam dość długo, a jak już się położyłam, to włączyłam audiobooka „Tajemnice Auschwitz”. Muszę przyznać, że to naprawdę wciągająca lektura. To opowieść kobiety, która została wzięta za zakładniczkę przez swojego męża – partyzanta ukrywającego się w lesie. Książka opisuje jej życie przed wojną i dramatyczne losy po trafieniu do obozu. Mocna, ale pięknie napisana historia – zdecydowanie polecam, jeśli lubicie książki oparte na faktach, pełne emocji i refleksji.
Kalendarz, który rządzi moim dniem
Skoro dziś zostałam w domu, postanowiłam chociaż coś popisać na komputerze – oczywiście pod kocem, z kubkiem herbaty. Trochę się zdenerwowałam, że nie wyszłam z chłopakami (jak to ja, zawsze chcę wszystko odhaczyć z listy!), więc musiałam sięgnąć po Afobam, żeby trochę się uspokoić.
Tak, przyznaję – mam swój kalendarz, w którym codziennie wieczorem zapisuję, co chcę zrobić następnego dnia. Kocham to uczucie, gdy mogę coś wykreślić z listy! A jutro… będzie ciekawie, bo wybieramy się na giełdę kwiatową. Między 6:00 a 7:00 rano! Ale warto – tam kwiaty kosztują dosłownie grosze. Goździk za 2,50 zł, podczas gdy w kwiaciarni potrafią krzyczeć nawet 10-15 zł. Kupuję kwiaty w paczkach, łączę kolory i tworzę z nich własne bukiety. To takie moje małe, codzienne szczęście.
Nowe marzenie – kwiaciarnia po remoncie
A skoro już o kwiatach mowa – 24 listopada zaczynam kurs florystyczny, a w grudniu wybieram się na warsztaty ze stroików świątecznych. Czuję, że to coś, co naprawdę mnie cieszy. Kwiaty zawsze działały na mnie uspokajająco – ich zapach, kolory, możliwość tworzenia z nich czegoś pięknego…
Mam nawet taki pomysł (jeszcze nie plan, ale kto wie?) – żeby po remontach otworzyć swoją kwiaciarnię. Wyobrażam sobie to miejsce pełne zieleni, świeżych kwiatów i przyjaznej atmosfery. Czas pokaże, ale kto wie – może niedługo z pasji narodzi się coś większego?
Wcierka, psy i „Miłość jest ślepa”
Dziś jedyne, na co mam jeszcze siłę, to nałożyć nową wcierkę do włosów, którą kupiłam wczoraj. Zobaczymy, czy faktycznie poprawi kondycję włosów – dam znać za kilka dni, jak efekty!
Tomek na szczęście wyszedł z psami, więc ja mogłam chwilę odetchnąć. Nie wiem, jak on sobie poradził z całą czwórką – ja bym najwyżej dwa najspokojniejsze psy puściła luzem i tyle. W międzyczasie, korzystając z ciszy w domu, odkurzyłam i umyłam podłogę – bo jak już jestem w domu, to nie potrafię nic nie robić.
Na koniec – czas na relaks. Włączyłam sobie „Miłość jest ślepa”, tym razem wersję niemiecką. Ostatnio oglądałam arabską edycję i przyznam – wciągnęła mnie totalnie! Idealny serial na takie leniwe dni, kiedy człowiek potrzebuje odrobiny rozrywki i lekkiego oderwania od rzeczywistości.


Mimo że dzień nie poszedł zgodnie z planem, staram się patrzeć na to pozytywnie. Czasem organizm po prostu mówi: zwolnij, zatrzymaj się, odpocznij. I może właśnie tego mi dziś trzeba było.
Życzę Wam spokojnej, ciepłej niedzieli, pełnej małych przyjemności.
Buziaki

