Hej…dobry wieczór wszystkim 🙂
Przebodźcowana, ale szczęśliwa – dzień z życia między projektem a paczką z FedExu
Wybaczcie, że wczoraj się nie odezwałam, ale padłam. Dosłownie. O 22:00 już byłam w łóżku, wcześniej przysypiając na kanapie. Po prostu ciało odmówiło współpracy – wiecie, te dni, kiedy energia ucieka bokiem, a oczy zamykają się same.
Dziś? Dziś jestem totalnie przebodźcowana i muszę się wyciszyć, bo… TAK, mamy to! Wybraliśmy mieszkanie! Decyzja zapadła wczoraj, a dziś cały dzień ogarnialiśmy formalności. Do tego na szybko zrobiłam projekt funkcjonalnego podziału przestrzeni – i wiecie co? Wyszło całkiem nieźle. Kilka pomysłów, trochę szurania po planie i dało się to wszystko ładnie poukładać.

Od 9:00 rano – komputer, papiery, projekt. Przerwa? Jakieś 1,5 godziny na szybki skok po sklepach. Poza tym – full focus mode. ☕
Wstałam dziś o 9:00, podwójna kawa, szybkie śniadanie dla chłopaków i od razu odpaliłam tryb: multitasking level pro. Nagrałam też vloga (serdecznie zapraszam!) – dziś o mojej suplementacji, tabletkach i innych specyfikach, które wspomagają mój organizm w tym szaleństwie.
W tle leciała biografia Elvisa, potem Beatlesi (tak, kilka razy – nie pytajcie), a ja robiłam projekt, ogarniałam siebie, i… umówiłam się na przedłużanie włosów. Czwartek, domowo – bez dojazdów, czyli idealnie.
Z rzeczy ważnych: za 1,5 tygodnia podpisuję akt, a od 13. ekipa wchodzi z wykończeniówką. Wszystko musi być wybrane, Ikea ogarnięta, koszyk pełny – wystarczy kliknąć „kup” i zorganizować transport.
Jutro… FedEx ma przynieść paczkę i serio – nie wiem co to jest. Jak to będzie wózek, to padnę – taka szybka dostawa? Szok! Ale tak czy siak, muszę się wybrać do Hebe albo Rossmanna po farbę – odrosty same się nie zrobią. To jest mój must-do dnia jutrzejszego, nie ma zmiłuj!
A skoro już przy jutrze jesteśmy – trzeba będzie ogarnąć jeszcze elektrykę i hydraulikę, żeby panowie z ekipy mieli wszystko na tacy. Sklepy mam rozpisane, nic mnie nie zaskoczy, ale chyba przejadę się na codzienne zakupy – dobrze mi to robi, serio.
Z innych wieści – wyjazd w marcu odpuszczony. Środki zostają na podróże, może później pomyślimy o jakimś wypadzie. NY kusi, ale zobaczymy – może coś nowego?
Między tym wszystkim próbuję jeszcze podzielić uwagę między dom, psy i Tomka. Komputer chodzi cały dzień, a ja razem z nim. Dlatego wieczorem planuję tylko… ładowanie baterii. Dla mnie, dla laptopa, dla wszystkich.
Aha, i tak – przyznałam się Wam, że moje długie włosy to nie do końca moje. Ale zapuszczam uparcie! Na razie wspomagam się doczepami – naturalnymi, ale nie moimi. W czwartek znowu będzie pięknie.
No to kończę – oczy pieką, ekran się świeci, komputer szumi… czas na RESET.
Miłego wieczoru, kochani!
Buziaki! :*
